Kawaii Scotland t. 1

Manga ostateczna

Kawaii Scotland Ilony Myszkowskiej, Janiny Grzegorzek i Dranki – recenzja tomu 1

 

Nadszedł czas, by zmierzyć się z kolejnym mangopolo, chyba drugim po Exitusie, które wywołało takie zamieszanie 😉

Wszystko zaczęło się od głupkowatego pomysłu, by w szkolnej mandze zamiast licealistek, którym wiatr podwiewa spódniczki, byli Szkoci, którym wiatr podwiewa kilty. Potem toczyło się to ścieżkami nam, zwykłym czytelnikom, nieznanymi, by doprowadzić do powstania produktu ostatecznego, polskiej high-school mangi o Szkotach. Odpowiedzialne za to są trzy osoby: Ilona Myszkowska aka Kobieta Ślimak z Chatolandii aka Chaty Wuja Freda (takie miejsce w internetach ze śmiesznymi komiksami), Nina Grzegorzek, określana mianem duchowej przewodniczki Ilony (cokolwiek się pod tym kryje 😉 ) i internetowa rysowniczka Katarzyna „Dranka” Stasiowska. Mnie przyciągnęło nazwisko pierwszej pani, której absurdalny humor uwielbiam.Czytaj dalej »

Kuroshitsuji t. 2

Yes, my lord

Kuroshitsuji Yany Toboso – recenzja tomu 2

 

kuroshitsuji2Drugi tom Kuroshitsuji rozpoczyna się wesołym, rozluźniającym rozdziałem, w którym obserwujemy, jak Sebastian perfekcyjnie sprawdza się w roli kamerdynera, choć ciągle przeszkadzają mu pozostali służący. Nieszczęsny, raz za razem porzuca więc swoje obowiązki i spieszy naprawić ich błędy, zachowując przy tym anielską cierpliwość. Tłumi swój gniew i cisnące mu się na usta obraźliwe słowa, równocześnie nie mogąc wyjść z podziwu dla ludzkiej głupoty i nieudacznictwa, i z cudownym uśmiechem na ustach zabiera się za ratowanie sytuacji. Po tak męczącym początku dnia postanawia odsapnąć chwilę w „jej” towarzystwie – poznajemy więc słodką tajemnicę i słabość pięknego demona :).

Pierwszy rozdział bardzo mi się spodobał, ale mnie ogólnie bawi humor tej mangi, więc nie ma się co dziwić. Dalej również bywa zabawnie, ale zaczyna się już „akcja”. Czytaj dalej »

Kuroshitsuji t. 1

Piekielnie dobry kamerdyner

Kuroshitsuji Yany Toboso – recenzja tomu 1

 

kuroshitsuji1Czy jest wśród fanów mangi i anime ktoś, kto nie słyszał o Kuroshitsuji? Jeśli tak, to szczerze gratuluję :). Sama pamiętam czas, gdy zalewały mnie kolejne wizerunki Ciela i Sebastiana w postaci fanartów, cosplayów i Bóg jeden wie, czego jeszcze. Efekt był taki, że postanowiłam przekonać się, o co tyle szumu, i skusiłam się na dwa sezony anime (więcej wtedy nie było) – bohaterów polubiłam, gorzej było z fabułą. Od tego momenty minęło trochę czasu, wyszedł kolejny sezon anime, powstał następny musical, polskie wydanie mangi dogoniło japońskie, a ja dałam w końcu szansę oryginałowi.

Pierwszy tom, jak przystało na pierwszy tom długiej serii, jest wprowadzeniem, w którym poznajemy bohaterów i ogólny zarys sytuacji. Akcja rozgrywa się w Anglii pod koniec XIX wieku (wprawdzie pojawia się telefon komórkowy i jest mowa o oglądaniu programu, ale poza tym realia wyglądają całkiem w porządku) i przedstawia poczynania młodego hrabiego Ciela, który jest głową (jednoosobowego) rodu Phantomhive, oraz jego kamerdynera Sebastiana Michaelisa.Czytaj dalej »

Loveless t. 1

Wspomnienie lektury, którego nie da się zatrzeć

(choćby się chciało)

Loveless Yun Kougi – recenzja tomu 1

 

loveless1Polskie wydanie Lovelessa to moje trzecie podejście do tej serii i cały czas zastanawiam się, dlaczego jest ona tak popularna. Owszem, zawiera ona pewne elementy, które są interesujące, no ale…

Zacznę może jednak od krótkiego nakreślenia świata przedstawionego. Akcja rozgrywa się we współczesności, która – na pierwszy rzut oka – różni się tylko tym, że ludzie, którzy nie mają za sobą inicjacji seksualnej, posiadają kocie uszy i ogony („urocze”, prawda? A może to tylko zabezpieczenie, by pokazać, że pomiędzy głównym bohaterem a jego opiekunem do niczego nie doszło?). Najważniejszą postacią mangi jest dwunastoletni Ritsuka Aoyagi, który właśnie przeniósł się do nowej szkoły. Chłopiec ma za sobą trudną przeszłość: niedawno jego ukochany starszy brat Seimei został zamordowany, a jakiś czas temu (kilka miesięcy czy lat, nie pamiętam dokładnie) z niewiadomych dotąd przyczyn zmieniła się jego osobowość, przez co chłopiec utracił wszystkie wspomnienia swojego poprzedniego „ja”. Czytaj dalej »

Atak tytanów t. 2

Aby zwyciężyć, trzeba walczyć!

Atak tytanów Hajime Isayamy – recenzja tomu 2

 

ok_atak_tytanow_02Drugi tom Ataku tytanów trafił do mnie trochę niespodziewanie, ponieważ nie byłam zdecydowana, czy chcę zbierać tę serię. Jednak tomik tak na mnie patrzył z empikowej półki, że nie mogłam się powstrzymać przed zakupem. I w sumie dobrze 🙂

Opowieść przedstawia dalszy przebieg walki w Troście zaatakowanym przez tytanów. Młodzi żołnierze, którzy dopiero ukończyli szkolenie, pierwszy raz stają twarzą w twarz z oprawcami ludzkości i starają się ewakuować cywilów z zagrożonego terenu. Początkowo są pełni zapału, z czasem coraz bardziej pogrążają się w rozpaczy i poczuciu bezsilności, widząc z jaką łatwością tytani pożerają nawet doświadczonych żołnierzy. Gdy sytuacja staje się beznadziejna, pojawia się Mikasa. Czy uda jej się pomóc przyjaciołom pomimo świadomości, że Eren zginął?Czytaj dalej »

Atak tytanów t. 1

Wyrwać się z klatki.

Rzecz o strachu, odwadze i wariatach wychodzących za mur

Atak tytanów Hajime Isayamy – refleksje o serii, recenzja tomu 1

 

ok_atak_tytanow_01Najpierw żałowałam. Po co to kupiłam? Przecież znam tę historię, czytałam skany (i to po polsku), oglądałam anime. Mogłam wydać te pieniądze rozsądniej. Tomik wylądował na półce i przeleżał miesiąc, zanim zaczęłam go czytać. Przeczytałam kilka pierwszych stron… nie, no po co? I tom wylądował na stosie książek „w trakcie czytania”. Kilka dni później miałam wolną chwilę, wzięłam go, otworzyłam na przypadkowej stronie (jakoś za połową) i doczytałam do końca. O tak, dobry shounen to dobry shounen: nieważne, ile razy się go czyta, zawsze wciąga i sprawia przyjemność, więc nie ma czego żałować. Chociaż kolejny tom kupię (jeśli kupię) dopiero, gdy znajdę stałe źródło dochodów (przynajmniej takie jest założenie, a z tym to różnie bywa).

Atak tytanów to dobry shounen, ale czy zasługuje na taką sławę, jaką się cieszy? Czytaj dalej »