Mangowe zakupy: wrzesień-październik 2016

Listopad ma się ku końcowi, więc to najwyższa pora, by upublicznić swoje zdobycze z dwóch poprzednich miesięcy. Mang, jak to u minie ostatnio, raczej niewiele. Zdecydowałam się jedynie na Pet Shopa – z dwóch powodów: początkiem roku natknęłam się na wydarzenie zachęcające do wspierania Taigi poprzez kupno ich archiwalnych tytułów (tu, tu) i stwierdziłam, że w sumie czemu nie. Potem z tym zwlekałam, aż nadszedł czas, gdy zauważyłam, że nakłady niektórych tomów Pet Shopa są na wyczerpaniu (to ten drugi powód), więc czym prędzej odnalazłam w necie sklepy, które te tomy jeszcze posiadają, i zaopatrzyłam się w komplet. Marzy mi się jeszcze Walkin’ Butterfly od nich, ale to już innym razem…

dsc_0013

Okazały jest za to stos z książkami, co jest efektem kolejnych promocji w księgarni Znaku i w Świecie Książki oraz Targów Książki w Krakowie.

dsc_0002

Na samym spodzie leży potężny tom z przekładami wszystkimi Miłosza i druga książka z jakimiś jego esejami, felietonami czy coś w ten deseń. Fanką Miłosza wprawdzie nie jestem, ale jest to autor, którego warto mieć na półce. Do tego mam już jego Wiersze wszystkie w tej samej edycji (ta biała) i oba tomy razem prezentują się okazale 🙂 .

dsc_0010

Następnie, również ze Znaku, Martwe dusze Gogola – dużo o nich słyszałam, od dawna chciałam przeczytać, wydanie jest piękne (seria 50 na 50), więc jest. Obok Nakręcana dziewczyna; czytałam inną książkę tego autora i była całkiem całkiem, taka fantastyczno-sensacyjna dystopia, a ta powieść jest podobno lepsza. Ostatnia ze zdjęcia to Cyberiada Lema (standardowo kupiona i wciąż nie przeczytana) – marzyła mi się jakaś dobra fantastyka, a to wydanie mnie urzekło i jak tylko widzę kolejną książkę z tej serii, to od razu muszę walczyć z pokusą, by jej nie kupić. Oprawa miękka ze skrzydełkami, okładki projektował Przemysław Dębowski, na żywo prezentują się duuużo lepiej, bo ozdobione są lakierem wybranym układającym się w deseń z malutkich trójkątów.

I właśnie zdałam sobie sprawę, że na pięć omówionych wyżej książek, trzy kupiłam w dużej mierze ze względu na wydanie. Czy to już jakieś skrzywienie?

dsc_0011

Kolejne na stosiku są zdobycze z Targów Książki w Krakowie. Była to moja druga wizyta na tej imprezie i dalej nie jestem przekonana, czy warto. Sama odwiedziłam Targi we czwartek, nie było jeszcze kolejek i można było spokojnie obejść wszystkie stoiska. W sobotę i niedzielę, kiedy odbywały się spotkania z najpopularniejszymi autorami, w hali Expo były dzikie tłumy, ruszyć się nie dało, a na wejście ponoć niektórzy czekali dwie godziny. Ja tam parcia na spotkania autorskie nie mam, poruszanie się w takim tłoku do moich najulubieńszych zajęć nie należy, a rabaty powalające nie były, więc gdyby nie darmowa wejściówka i wolny czwartek, to jako zwykły konsument bym się tam nie pojawiła. Może osoby z branży wynoszą z tego więcej, ale ja aż tak z branży nie jestem. Choć w sumie też dowiedziałam się czegoś nowego: Ossolineum znów wydaje serię Biblioteki Narodowej 🙂 A to oznacza dopływ nowych wstępów z BN-ek dla studentów polonistyki 😀 . Sama jako absolwentka filologii mam do nich duży sentyment, więc cieszę się, że pomimo problemów finansowych, udało się kontynuować tak zacną i długoletnią serię wydawniczą.

Ale, ale, czas na moje książki. Po długich wahaniach zdecydowała się zostawić pieniądze Kwiatom Orientu, niszowemu wydawnictwu specjalizującemu się w literaturze koreańskiej.

dsc_0006

O samych książkach w sumie niewiele wiem, zdecydowała głównie niska cena (końcówki nakładów) i moja chęć dowiedzenia się czegoś więcej o Korei (towarzyszy mi ona, od kiedy zakochałam się w boysbandzie Big Bang, czyli jakoś od wiosny chyba; jak na razie udało mi się w tym temacie przeczytać Za rękę z Koreańczykiem – wywiady z Polkami i Polakami, którzy są lub byli w związku z Koreańczykiem / Koreanką. Polecam, czyta się przyjemnie i można dowiedzieć się wielu ciekawostek o codzienności w Korei, choć mi najbardziej w pamięci utknęła wyczuwalna różnica, jak o swoim związku opowiadały kobiety, a jak mężczyźni). Chwasty i Wampir (ta z ogniem na okładce, jej autor odwiedził Polskę jakiś czas temu; na inne jego książki się nie zdecydowałam, bo na ulotce jego twórczość opisana była jako bardzo uniwersalna, a ja chciałam coś koreańskiego) to zbiory opowiadań, pozostałe to powieści. Nasze szczęśliwe czasy pani na stoisku zachwalała jako najpiękniejszą historię o miłości, na LC też ma wysokie oceny. Z kolei Będę tam ma tę samą autorkę, co Zaopiekuj się moją mamą, a o tej książce czytałam kiedyś na którymś blogu magnowym i z tego co pamiętam, była to opinia pozytywna. Zdecydowałam się też na Naszego skrzywionego bohatera, o którym bardzo ciekawie pisał Czechowicz z Krytycznym okiem (tu).

dsc_0008

I ostatnia książka, już nie z Targów, ale z przeceny w Matrasie, czyli Nasz syn zostaje mnichem. Krótka, ale bardzo dobra pozycja, która z perspektywy ojca przedstawia właśnie drogę syna do zostania mnichem: od upartych dziecięcych deklaracji zbywanych żartami, przez nastoletnie zwątpienie, aż po wyświęcenie na mnicha (wciąż w wieku nastoletnim), wiążące się nie tylko z materialnymi wyrzeczeniami, ale i z odcięciem od rodziny. Zastanawia to, na ile ostateczna decyzja była decyzją samego chłopca, a na ile była przymuszeniem go (świadomym lub nie) do wzięcia odpowiedzialności za wypowiadane słowa. Swoje robi też styl powieści: w raczej suchy sposób ukazujący te, było nie było, emocjonujące etapy rozstania z synem i okraszony bardzo formalnymi dialogami, dla mnie osobiście będącymi jedną z cech literatury japońskiej (z podobnymi zetknęłam się w Kobiecie z wydm i w Dwóch opowieściach o miłości okrutnej).

To tyle o moich nowościach 🙂 Na koniec muzyczny bonusik w postaci insert songu z Yurków, który męczę dziś od rana:

(jakby filmik znów skasowali z yt, to tu była/jest piosenka Króla JJ’a)

6 uwag do wpisu “Mangowe zakupy: wrzesień-październik 2016

  1. Pet Shop się kończy? Ooo, dobrze wiedzieć, następnym razem dołożę do koszyka brakujące tomy, taką dobrą serię warto mieć w całości. No, przynajmniej tę jej część, która u nas wyszła.

    Argh, faktycznie fajna ta piosenka, tylko za każdym razem, kiedy sobie przypomnę, o kim to, zaczynam się wewnętrznie jeżyć. JJ nie powinien mieć takiego ładnego podkładu, no ;-;

    Polubienie

Dodaj komentarz